-Och, niczego tu nie ma!- jęknęła rzucając błękitną sukienkę na łóżko
Stroju szukała już od jakieś godziny lecz nic nie wybrała. Teraz potrzebna jest jej tylko...- Ginny!- krzyknęła i wybiegła z domu teleportując się przed dom Potterów. Zapukała do drzwi, które chwile później otworzył jej Harry
-Hermiona? Co ty tu robisz?- uniósł brwi
-To już nie mogę odwiedzić przyjaciół?- zapytała z uśmiechem
-Jasne, że możesz! Po prostu to nie w twoim stylu. Zawsze uprzedzasz nim się u nas zjawisz- pan Potter wpuścił przyjaciółkę do domu
-Ginny potrzebuję twojej pomocy- zaczęła panna Granger gdy już znaleźli się w białej, przestronnej kuchni
-Aha!- powiedział z triumfem Wybraniec- Wiedziałem!
Dziewczyny roześmiały się
-Dobrze, dobrze. W czym miałabym ci pomóc?- zapytała po chwili ruda
-Wiecie, że jutro wyjeżdżam, nie? Nie mam jeszcze sukienki na ślub..
-Co proszę?! Nie masz jeszcze sukienki?- Ginevra Potter miała świra na punkcie mody
-No nie mam, nie mam. Myślałam, że znajdę coś w szaf..-mówiła lecz niedane jej było skończyć
-W szafie? Chciałaś iść na ślub przyjaciółki w starej sukni?- Ginny chodziła po kuchni zbierając kilka potrzebnych rzeczy do torebki
-eee..
- Herm, już lepiej nic więcej nie mów. Idziemy!- rozkazała pania Potter
Pół godziny później dwie przyjaciółki stały w ulubionym sklepie rudej, przeglądając wieszaki z sukniami. Hermiona westchnęła głośno. Nie lubiła robić zakupów, w przeciwieństwie do Ginny, która to uwielbiała. Granger, gdy wchodziła do przebieralni była obładowana chyba wszystkimi sukienkami ze sklepu, . Przymierzała, jedną za drugą, lecz żadna nie spodobała jej się na tyle, by mogła jakąś kupić. Ginny namawiała ją na tzw małą czarną, lecz Hermiona od razu wybiła jej ten pomysł z głowy. To zdecydowanie nie było w jej stylu. Chodziły tak ze sklepu do sklepu i nic! Po prostu nic!
-Ostatni sklep, ostatnia szansa! Jeśli tu nic nie znajdę wezmę pierwszą lepszą- powiedziała brązowowłosa do swej przyjaciółki
Weszły do małego przytulnego sklepiku, w którym były tylko suknie. Niska, pulchna, starsza sprzedawczyni od razu zaproponowała swoją pomoc
-Potrzebujemy czegoś na wesele- odpowiedziała ruda- Dla tej pani- wyszczerzyła się, pokazując na Hermione
-Dobrze, dobrze. Pokaż mi się kochaniutka- odparła miła ekspedientka obchodząc Hermione dookoła, dokładnie jej się przyglądając- Naturalna, bardzo naturalna- mruczała do siebie
Przyjaciółki wymieniły między sobą zdziwione spojrzenia. Pierwszy raz spotkały się z TAKĄ sprzedawczynią.
-Już wiem co będzie dla ciebie najlepsze. Poczekajcie chwileczkę- starsza kobieta poszła w tylko sobie znanym kierunku, zostawiając byłe Gryfonki same
-Jaka ona tajemnicza- powiedziała z błyskiem w oku rudowłosa
-Mhm- przytaknęła Hermiona
Chwile później dziewczęta zauważyły wracającą staruszkę z jakimś pakunkiem w dłoni. Gdy znalazła się już przy nich powiedziała tylko jedno słowo- Przymierz- dała Hermione pakunek i odeszła
Brązowowłosa zabrała sukienkę i poszła do przymierzalni. Gdy zasunęła za sobą firankę zabrała się za ściąganie z siebie swoich ciuchów. Wzięła delikatny, miękki materiał do ręki i przyjrzała się sukience. Wydawała się naprawdę ładna, ale wszystko zaraz się okaże. Trzeba ją tylko przymierzyć.
-Wow- cichy jęk zachwytu wydobył się z ust Gryfonki
Miała na sobie jedwabną, długą suknie koloru dojrzej wiśni. Całe plecy były odkryte. Materiał świetnie dopasował się do ciała Hermiony, podkreślając jej kobiece kształty. Była piękna w swojej prostocie. Po prostu idealna! Jakby stworzona właśnie na nią.
-Jak cudownie wyglądasz!- z zamyślenia wyrwał ją głos Ginny, która wyjrzała głową za firankę
-Och dziękuję- uśmiechnęła się szeroko- Strasznie mi się podoba. Naprawdę, dziękuję- powiedziała do sprzedawczyni gdy już znalazła się przy kasie i płaciła za sukienkę
-To dla mnie czysta przyjemność. Bardzo się cieszę. Gdy będzie szukała panienka jakieś nowej sukni na jakąś okazję zapraszam ponownie do mnie- babcinka uśmiechnęła się tajemniczo
-Na pewno tu jeszcze zawitam- uśmiechnęła się na pożegnanie i wraz z Ginevrą wyszły ze sklepu.
Kiedy dziewczyny wreszcie zmaterializowały się przed domem Potterów była już 18 godzina. Hermiona nie miała jeszcze nic uszykowanego na jutrzejszy wyjazd, więc pożegnała się czule z przyjaciółmi, po czym wróciła do domu. Gdy zjadła kolacje, składającą się z dwóch tostów i herbaty, poszła do sypialni poszukać swojej walizki. Dawno jej nie używała, bo ostatnimi czasy, była tylko praca i praca, a ona nawet nie pomyślała o jakiś porządnych wakacjach. Weszła na taborecik by sięgnąć walizkę z górnej półki. Gdy ta znalazła się już na łóżku zaczęło się wielkie pakowanie. Normalnie zapewnię straciłaby przy tym sporo czasu, ale przecież jest czarownicą. Kilka razy machnęła różdżką i chwile później walizka była zapełniona po brzegi. Swoją suknie zapakowała sama, ostrożnie kładąc ją na stercie ubrań. Wszystko było gotowe. Teraz tylko myślała o długiej odprężającej kąpieli i też tak zrobiła. Była w łazience grubo ponad godzinę, a gdy wróciła do sypialni ubrana w swoją kremową koszule nocną od razu padła na łóżko i zasnęła.
Rankiem następnego dnia Hermiona z trudem wygromaliła się z łóżka. Po wykonaniu wszystkich rutynowych, porannych zajęć, wzięła swoją walizkę i położyła przy drzwiach. Teraz czekała tylko za taksówką. Wybrała mugolski środek transportu. Po prostu chciała po drodze trochę zobaczyć. Gdy przez kuchenne okno zauważyła taksówkę wzięła walizkę i poszła na dół. Podróż do lotniska minęła jej przyjemnie. Jechała z bardzo miłym i rozmownym taksówkarzem. Gdy znalazła się już w samolocie uśmiechnęła się sama do siebie. Teraz będzie mogła odpocząć, może wreszcie sobie kogoś znajdzie? Kto wie? Podobno ten kuzyn Elizabeth jest bardzo przystojny.
-Czas pokaże- pomyślała gdy samolot startował
Gdy stała już na Francuzkim lotnisku zaczepił ją jakiś średniego wieku mężczyzna
-Hermiona Granger?- zapytał z francuskim akcentem- Jestem Bernard Flachelli- wyciągnął rękę w kierunku brązowowłosej
-ee.. miło mi- uścisnęła dłoń zdezorientowana- Przepraszam, ale skąd mnie pan zna?
-Jestem szoferem rodziny Charpentier. Przysłała mnie panienka Elizabeth- odpowiedział biorąc jej bagaż
-Eliza? Och, no tak mogłam się po niej tego spodziewać- uśmiechnęła się i poszła za szoferem
Jechali już z godzinę. Hermiona wiedziała, że do posiadłości rodziny Lizy jest spory kawałek od Paryża. Tym razem podróż niemiłosiernie jej się dłużyła, bo szofer nie był zbyt rozmowny. Każda próba nawiązania z nim konwersacji kończyła się klęską. Gdy zegar wybił 16 dotarli wreszcie na miejsce. Hermiona z zachwytem wyglądała za okna na wielką żelazną bramę, za którą stał kamienny pałac. Za nim było widać duży lasy, który na pewno też należy do rodziny Charpentier. Pałac był ogromny, teraz to dziewczyny nie dziwiło dlaczego robią ślub w domu, a nie w jakiejś restauracji. Piękny ogród otaczał cały budynek. Dziewczyna wysiadając z auta, zaczęła się zastanawiać ile skrzatów musi tu pracować, przecież tu na pewno jest ich z setka! Gdy znalazła się przed wielkimi drewnianymi drzwiami na dwór wyszła Elizabeth
-Hermiona!- rzuciła się przyjaciółce na szyję
-Cześć Liza- pocałowała Elize w policzek
-Dobrze, że już jesteś. Jak podróż?
-Dobrze, ale nie musiałaś nikogo po nie przysyłać. Poradziłabym sobie sama, ty i tak masz pełno spraw na głownie, przecież za kilka dni wychodzisz za mąż!
-Oj nie marudź- wyszczerzyła swoje zęby przyszła panna młoda- O 17 jest kolacja, więc wchodź. Zaraz Florence zaprowadzi cię do twojego pokoju.- Najwyraźniej w tym domu pracowały skrzaty i czarodzieje- Ja muszę jeszcze coś załatwić- powiedziała z przekąsem- Zobaczymy się za godzinę- i już jej nie było
Hermiona poszła za służącą Florence, która zaprowadziła ją na pierwsze piętro, po drodze tłumacząc co gdzie jest.
-Jeśli się tu nie zgubie to będzie cud- powiedziała brązowowłosa do tzw Florence
-Połapie się panienka jakoś- zaśmiała się służąca- A więc w tej części zamku są pokoje gościnne. Ten jest pani- otworzyła ostanie drzwi w tym korytarzu i wpuściła tam Hermione.- Łazienka jest w drugim końcu korytarza. Jest ona tylko dla gości z tego piętra - dodała chcąc już wychodzić, jednak zatrzymała przypominając sobie coś jeszcze- A! Czyste ręczniki ma pani w tej szafce- pokazała jej odpowiedni mebel- Gdyby panienka czegoś potrzebowała proszę wołać- i wyszła
Granger miała teraz okazje dokładnie przyjrzeć się swojemu nowemu pokoju na najbliższe dni. Był to duży, przestronny pokój na którego środku stało wielkie łóżko zaścielone szkarłatną pościelą.Z jej prawej strony stała wielka szafa i komoda. Z lewej zaś strony było wielkie okno z widokiem na piękny ogród, a dokładnie na fontannę i rzeźby kamienne. W pokoju znajdowały się także drugie drzwi, które prowadziły na mały balkon.
Otworzyła swoją walizkę i wyciągnęła z niej świeże ciuchy, wzięła ręcznik z szafki i poszła się odświeżyć. O 16:50 była już gotowa do kolacji. Miała na sobie białą, letnią sukienkę i do tego baletki. Włosy spięła w kitkę. Zrobiła sobie delikatny makijaż, który tylko podkreślał jej naturalność. Wyszła ze swojego pokoju kierując się do jadalni. Jednak, miała racje (zresztą jak zwykle) zgubiła się! Nie miała pojęcia gdzie iść. Wiedziała, że już na pewno jest spóźniona. Ona nie lubiła się spóźniać. Teraz modliła się, żeby na kogoś wpaść. Niestety nikt nie pojawił się w korytarzu gdzie była panna Granger. Po jakiś 20 minutach szukania, wreszcie jakimś cudem znalazła jadalnie. Uchyliła drzwi i wolnym krokiem weszła
-Dzień dobry- uśmiechnęła się nieśmiało do zebranych, było jej strasznie głupio. Spóźniła się, co oni musieli o niej pomyśleć!
-O już jesteś- uśmiechnęła się ciepło Eliza- Mamo to jest Hermiona
-Witamy w naszych skromnych progach- odpowiedziała zachrypniętym głosem, schorowana matka Elizabeth. Eliza nie znała swojego prawdziwego ojca, a na dodatek od kilku lat matka Lizy chorowała i z tego co Hermiona wiedziała, nie zostało jej za wiele miesięcy życia
-Bardzo miło mi panią poznać- przywitała się grzecznie
-A to są moi kuzyni- Elizabeth pokazała dłonią na trzech mężczyzn- Francis, Gabriel i Pierre- wszyscy panowie wstali i przywitali się z nowo przybyłą. "Naprawdę ma przystojnych kuzynów" przemknęło jej przez myśl
-Pierre- przywitał się ostatni kuzyn całując dłoń Hermiony- Jestem zaszczycony, że zgodziłaś się na zostanie moją partnerką- na policzkach panny pojawił się szkarłatny rumieniec
-Mi również bardzo miło- uśmiechnęła się do niego
Pierre był wysokim brunetem. Był dobrze zbudowany i bardzo przystojnym.
-Cześć- z zamyślenia wyrwał ją Blaise, wyciągający w jej stronę dłoń
-No cześć Blasie- uśmiechnęła się w jego stronę. Przecież mieli poprawić swoje stosunki, więc Hermiona zamierzała być miła, najwyraźniej Blaise to samo sobie postanowił.
-To wszystkich już poznałaś siadaj- Eliza pokazała Hermione wolne miejsce
-Na kogoś jeszcze czekamy?- zapytała była Gryfonka patrząc na wolne miejsce obok niej.
W tym samym czasie drzwi się gwałtownie otworzyły i do pokoju wszedł przystojny mężczyzna o blond włosach, ubrany w gustowny garnitur.
-Witam- uśmiechnął się ironicznie do wszystkich
Hermiona całkowice zapomniała, że on też tu przyjeżdża! Choć zmienił się, wyprzystojniał i zmężniał od czasu gdy go widziała ostatni raz, wiedziała dokładnie, że do Malfoy, Draco Malfoy. Usiadł się obok Hermiony i odparł
-My się chyba nie znamy piękna pani- uśmiechnął się nonszalancko. "CO ON WYGADUJE?!" Brązowowłosa spojrzała na niego swoimi czekoladowymi oczami, które wyrażały irytacje i szok
-Co ty pleciesz Malfoy? Nie rozpoznajesz mnie?- patrzyła jak w jego oczy otwierają się coraz szerzej
-Granger?! Co ty tu robisz?! Co ona tu robi?!- blondyn spojrzał na swojego przyjaciela
-To przyjaciółka Elizabeth. Przecież mówiliśmy ci, że przyjedzie- odparł spokojnie Blaise
-Tylko zapomniałeś wspomnieć, że to Granger!- warknął podirytowany Malfoy
-Dla mnie też nie była to miła wiadomość, gdy dowiedziałam się, że ty również tutaj będziesz- wtrąciła się do rozmowy Hermiona
-Ale przecież nie będziecie się kłócić, nie?- odezwała się szybko przyszła panna młoda
-Masz racje, przepraszam. To wasz ślub.-Hermiona przepraszała, ale jeszcze nie miała za co, za to Draco tylko obdarzył przyszłą młodą parę obrażonym spojrzeniem
Dalsza część kolacji minęła w miłej atmosferze. Draco i Hermiona nie zwracali na siebie kompletnie uwagi. Była Gryfonka była zajęta konwersacją z uroczym Pierre'em, a Draco był pogrążony w rozmowie z Blaise'em oraz Gabrielem. Gdy kolacja dobiegła końca wracała do swojego pokoju wraz z uroczym Francuzem
-A ty gdzie masz pokój?- zapytała kiedy stali już przy drzwiach
-Tam- uśmiechnął się pokazując jej dłonią drzwi obok- Wszyscy jako goście jesteśmy na jednym korytarzu. Ty, ja, Gabriel, Francis i Draco.
Hermionie od razu zapaliła się czerwona lampka
-Malfoy też jest w tej części domu?! Czemu akurat tu?- jęknęła
-Coś mi się wydaję, że się nie lubicie- zaśmiała się brunet
-Delikatnie mówiąc- odparł jakiś męski głos
CDN
Rose
----------------
Tak wiem, notki całkiem długo nie było, ale za to macie teraz dłuuuuuuuuuuuuugą :D Jestem z niej zadowolona, chociaż jeszcze czegoś mi w niej brakuje. No i macie wreszcie Dacona! Trochę mało, ale jest:) Czekam na komentarze :D
super! bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńSpoko ;D
OdpowiedzUsuńBardzo fajna notka. czekam na następna :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity blog. Świetnie wykreowałaś postać Hermiony. Jest ona bardzo rzeczywista. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i zapraszam na http://audire-ad-cor.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo no długi rozdział, ale właśnie na to czekałam. Szczególnie rozbawił mnie tekst Draco: ''My się chyba nie znamy piękna pani'' :) Już wyobrażam sobie jego minę ! Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Są pewne błędy, ale wynikają zapewne z nieuwagi, więc nie ma tego złego. Czekam na dalsze rozdziały i zapraszam do siebie http://literackiewariacje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhehe. świetne opowiadanie , fajnie się czyta, czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. a własnie , kiedy będzie następny rozdział ? :D <3
OdpowiedzUsuń~A.;)
Dzięki:D Myślałam, że dzisiaj uda mnie się coś dodać, ale wątpię; / Najprawdopodobniej jutro:))
UsuńRanyyy! Świetnie piszesz ! Czekam z niecierpliwością na kolejne notki :D
OdpowiedzUsuńDraco *__________*
!:D Tez pisze więc wpadnij i oceń jak mi idzie :)* byłabym wdzięczna !
http://ginevra-riddle.blogspot.com/
Ej dodam jeszcze jeden kom <3 no po prostu piszesz zajebiście ! czytam wszystko już nie wiem który raz !
OdpowiedzUsuńJest mi strasznie miło:) Takie komentarze motywują mnie do pracy! :D Dzięki:*
UsuńUsuń
Bardzo mi sie podoba, fabuła fajna i ogólnie ciekawe, chociaż zdarzają Ci się błędy. :) czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńKiedy 5 rozdział? Nie mogę się już doczekać :D
OdpowiedzUsuńChciałam coś dodać w tygodniu, ale chyba znowu mi się nie uda;/ Notka pojawi się najprawdopodobniej w piątek lub w czwartek, ale na to są mniejsze szanse:)
UsuńOpowiadanie mnie wciągnęło, ale aaaa, błędy! Może poproś kogoś o pomoc? Zdarzają Ci się złe składnie ("Połapie się panienka jakoś") i nieprawidłowa odmiana (nowemu pokoju?! POKOJOWI!!!). Poza tym- "tzw Florence"?! "Tak zwany" używa się w stosunku do ludzi chyba tylko wtedy, gdy chodzi o przezwiska czy przydomki, np. "Tak zwany Rudy", chociaż i to nie brzmi najlepiej. Radziłabym Ci też wystrzegać się skrótowców. Z przecinkami też nie najlepiej :/ No i tak na koniec: 'niebieskooka' czy 'brązowowłosa' są dobre w podstawówce, a tak to można ich użyć 1-2 x, a Ty ich niepotrzebnie nadużywasz, starając się wyeliminować powtórzenia- oczywiście, chwała Ci za to :D Mam nadzieję, że nie zrobiło Ci się przykro. Rób dalej to, co robisz, tylko może poproś kumpelę o pomoc ;) Może i niepotrzebnie się czepiam, ale jestem okropnym humanem ze skrzywieniem :P
OdpowiedzUsuńCałuję!
Oj tam Oj tam każdemu mogą się zdarzać błędy. :D
OdpowiedzUsuńTak czy owak proszę napisz jeszcze więcej rozdziałów bo naprawdę są świetne :)
Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej Dramione ;D
Notka chyba najlepsza jak dotąd, ale zdecydowanie musisz nauczyć się lać wodę i pisać o niczym, bo zbyt szybko ci ta akcja zaczyna się i kończy. Twój styl pisania przydałby mi się na polskim, bo nigdy nie umiem zwięźle napisać rozprawki ;p ale do opowiadania trzeba inaczej, umieć rozwinąć bardzo szeroko myśl, często pisać o niczym, jakieś przemyślenia, opisy.
OdpowiedzUsuńSam Twój pomysł na alternarywny ciąg dalszy losów Hermiony wydaje się dobry. Jednakże po przeczytaniu serii książek o Harrym Potterze, chciałam dać się w jakiś sposób zaskoczyć, lecz nie do końca poradziłaś sobie z wyzwaniem prowadzenia bloga. Lubię styl w jakim J.K. Rowling napisała 7 części przygód nastoletnich czarodziejów, jednak w Twoim opowiadaniu nie doszukałam się jakiegokolwiek związku z charakterem książek J.K.
OdpowiedzUsuńNie o same błędy ortograficze chodzi czy wtawianie przecinków w złych miejscach. Przede wszystkim chodzi o ,,nieskładność" zdań.
Może powinnaś lll
Nie podoba mi się, kiedy Ginny nazywasz ,,rudą"
OdpowiedzUsuń